piątek, 7 października 2011

Jak osiągnąć długotrwały (?) efekt matujący, czyli pierwsza recenzja na moim blogu :)

Zaszczytna pierwsza recenzja przypadnie kremowi, którego od jakiegoś używam codziennie. Co to jest, każdy (na zdjęciu) widzi. :)

Opakowanie
Całkiem spora (75 ml) błyszcząca tubka z dużą zakrętką. Można to potraktować jak zaletę, bo nie trzeba narażać paznokci na obrażenia. ;)

Tubka jest dość twarda. Łatwo więc uniknąć wyciśnięcia nadmiernej ilości kosmetyku, ale jak krem będzie się kończył, to resztka, która zostanie, będzie nie do wydobycia.

Wygląd, zapach, konsystencja
Krem jest raczej gęsty, ale dobrze się rozprowadza. Trzeba tylko pamiętać, aby na raz nakładać jego niewielką ilość, bo po kilku sekundach krem zasycha. Kosmetyk ma przyjemny, delikatny zapach i nieco dziwny, lekko zielonkawy kolor, który można podziwiać na zdjęciu jak na dłoni. ;)


Wydajność
Myślę, że całkiem spora, bo nie trzeba nakładać go dużo, aby posmarować całą twarz.

Działanie
Na początek proponuję przyjrzeć się obietnicom producenta:


Jeśli chodzi o nawilżanie, to zgadzam się w zupełności. Skóra jest dobrze nawilżona i więcej jej już nic nie trzeba. Czy skóra jest czysta? Nie wiem, co producent miał na myśli, bo krem nie służy do oczyszczania. Ale nie powoduje też pojawiania się niedoskonałości, więc powiedzmy, że może o to chodziło.

Krem działa w ten sposób, że kilka sekund po nałożeniu zasycha, jakby krzepnie i wtedy daje ładny matowy efekt. To go wyróżnia od innych kosmetyków „matujących”, które powodują tylko błyszczenie. Ale ten piękny efekt (nie utrwalony żadnymi innymi kosmetykami) mogę podziwiać mniej-więcej przez godzinę. Potem skóra zaczyna się świecić. Z wyglądu nie jest to jakieś super mocne świecenie, ale w dotyku… Jeśli dotykam twarzy, to czuję na niej bardzo nieprzyjemną, lepką, tłustą warstwę, zapewne produkt połączenia się kremu z sebum. I to jest dla mnie największa wada tego kosmetyku.

Na koniec, dla uczciwości dodam, że ten krem dobrze się sprawdza pod podkładem, nie wałkuje się i nie czyni makijażowi żadnych szkód. ;) Czyli poza jednym (chociaż sporym) minusem, same plusy. :)

9 komentarzy:

  1. w ogóle nie kojarzę go, rozejrzę się za nim:) pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam dawno temu;-) Od siebie moge polecić krem z Tołpy korygująco matujący strefa T:-)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za podpowiedź, Basiu. :) Nie mam kandydata na następcę obecnego kremu, więc pewnie wypróbuję ten z Tołpy. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obywatelko Siuzdakowa!
    A napisałem już tą prezentację. I ja tam siebie w niej nie poznaję! Zupełnie inny człowiek!
    Kłamanie to wielka sztuka i przez duże "S"
    Na kłamstwie daleko się zajedzie. Wiem bo w tym kraju już sporo żyję:)
    Dobrze się wstrzeliłaś z tematem bloga,
    Widzę, że masz głowę nie tylko od parady.
    A przecież wiem, ze paradowanie z Tobą to niezwykłe przeżycie:)
    Masz tematy na czasie i potrzebne każdej i każdemu. Napisz mi maila to Ci coś doradzę.
    Pisze nowy post. Będzie dzisiaj.
    A 14 wieczorem ruszam na podbój Gdańska!
    Do Ewy napisdał skromy Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  5. produkty z Garniera są bardzo dobre ;)widzę po recenzji ,że szybko wysycha i daje od razu matujący efekt ;O nie spotkałam się jeszcze z takim kremem więc chyba go zakupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. z chęcią kiedyś go wypróbuję :))
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajna recenzja, skłania do zakupu :)
    Tylko te tło za tekstem przeszkadza w czytaniu, taka moja mała techniczna uwaga :)
    Zapraszam do mojego rozdania, jeśli masz ochote
    http://19catgirl92.blogspot.com/2011/09/moje-pierwsze-rozdanie.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Cat Girl, dzięki za uwagę. :) Co do tła, to mi się wydaje, że nie jest jakieś strasznie inwazyjne i na razie mi się podoba, ale pewnie za jakiś czas i tak je zmienię. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na mojej cerze ten krem się nie spisał. Teraz używam innego kremu i jest rewelacyjny. To krem Viva Derm - Anti Acne. GENIALNY! :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zamierzasz dodać swój komentarz. Odpowiem pod tym wpisem i na pewno odwiedzę Twój blog. Podobnie jeśli dodasz mnie do obserwowanych, możesz liczyć na rewanż. Nie pisz więc tylko tego, że mam fajny blog i że zapraszasz na swój.

A poza tym... czuj się jak u siebie na blogu! ;)