Mięci kupa,
Wpisał się
Alojzy Du* a!
Tak czytamy w szkolnym pamiętniczku. W moim kosmetycznym pamiętniczku internetowym też będą wspominki. Oto trzej zakurzeni (a właściwie dawno przetreminowani) ulubieńcy, z którymi jakoś nie umiem się rozstać (i co z tego, że ich nie używam?).
Weszłam do sklepu po zestaw do francuskiego manicure, ale skoro drugą rzecz można było kupić 50% taniej… ;)
Cienie można było nakładać na sucho i na mokro, były trwałe, a przede wszystkim miały w sobie wspomnienia pięknego włoskiego lata… :)
Kolejne cienie, które trzymam w „pudełeczku na skarby” to produkt Avonu:
Takie niezwykłe – zwykłe. Ten zestaw kolorów, a zdecydowałam się na ich zakup… bo stwierdziłam, że będą idealnie pasować do oprawki moich okularów. ;) To był bardzo ważny czynnik decyzyjny, bo byłam wtedy świeżo upieczoną okularnicą. :)
Ostatni gadżet też jest z Avonu. Już od dawna nie ma tych kredek w sprzedaży, a szkoda, bo były naprawdę dobre. Lubię ten kolor, konsystencję… Kredka bardzo fajnie się nakładała, ładnie błyszczała i mogła służyć również jako cień. Dostałam ją w prezencie od mamy, więc ma znaczenie. :)
I tyle, więcej grzeszków na razie nie pamiętam. :) A Wy macie rzeczy, z którymi nie potraficie się rozstać? Albo które szczególnie lubicie nie tylko z kosmetycznych względów? ;)
sliczne kolory cieni-dla mnie takie typowo jesienne
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
xx
Cienie sa narawde śliczne i nie dziwie se,że nie możesz sie z nimi rozstać :) Ja musz mieć zawsze mój krem z odkładem, Nivea który jest niedostepny w Polsce, ale siostra mi zawsze wysyła kilka na zapas poczta :)
OdpowiedzUsuńPierwsze cienie przesliczne!
OdpowiedzUsuń