czwartek, 6 października 2011

Co Siuzdakowa w plecaku nosi?



Jakiś czas temu widziałam u Burn ciekawy wpis – blogowe podejście do youtubowego tagu: „What’s in my bag?” i przyznam, że jej blogowa wersja tak mi się spodobała (żeby zobaczyć, trzeba kliknąć TUTAJ), że postanowiłam zrobić swoją. :)

Co prawda mowa będzie o moim ukochanym plecaku, a nie o torebce, bo na uczelnię chodzę „po szkolnemu”, czyli z plecakiem. Nadal mam jeden zeszyt do jednego przedmiotu (ewentualnie do dwóch – jeden od początku i drugi od końca) i noszę ze wypchany sobą piórnik… ale po kolei.:)

Na początku jeszcze coś o niewysłowionych zaletach noszenia plecaka:
- mieści się w nim niezliczona ilość rzeczy, których nie umiałabym upchnąć do torebki
- różne kieszonki umożliwiają zachować porządek i zawsze wiem, gdzie co jest (co w przypadku damskiej torebki jest niemal niemożliwe ;))
- mam tu specjalną kieszeń na mojego lubego… laptopa :D
- ciężar (a my, kobiety lubimy dźwigać ciężary) rozkłada się na dwa ramiona, a nie na jedno, czyli samo zdrowie i wygoda :)
- nie muszę się martwić o to, czy mi plecak pasuje to butów/bluzki etc. ;)
- noszenie plecaka odejmuje lat ;)

No dobrze, a teraz kilka słów (i zdjęć) o tym, co znajduje się w moim nieodłącznym towarzyszu, kiedy wyruszam z nim na uczelnię. :)


1.    Piórnik. Jaki jest, każdy widzi. Nie widać tylko tego,  że jest ciężki (nic dziwnego: kryje dwa pióra, dwa ołówki, gumka, linijka, zakreślacze, korektory, kolorowe długopisy, notatnik i  inne takie) Przy piórniczku czuwa uroczy słonik, którego pochodzenie zginęło, jak to się mówi, w pomroce dziejów.

Mam tu jedno stare zdjęcie, pokazujące, co może się kryć w takim piórniku (fotografii tej nie należy jednak brać dosłownie).



2.      Kosmetyczka. Wrócimy do niej.
3.      Klucze. Pilnowane, jak należy, przez psa.
4.      Terminarz. W tym roku wyjątkowy, bo spersonalizowany do granic możliwości. ;)
5.      Portfel. Czasem swędzą go pieniądze. ;)
6.      Książka. Zwykle mam jakąś przy sobie.
7.      Tak wygląda mój przykładowy zeszyt.
8. Mój mały elektroniczny przyjaciel - Pentagram Vanquish R Touch.
9. Mój bliższy elektroniczny przyjaciel, czyli telefon (bardzo sympatyczny zresztą :)).
10.  Woda. Przecież Polka nie kaktus. :D
11.  Chusteczki higieniczne. Zawsze się przydadzą (jak nie mnie, to komuś ;)).
12.  Kanapka. Nie ma jej na obrazku, żeby Wam smaku nie narobić. ;)

Jest jeszcze jedna dyskretna kieszonka, ale o niej chyba nie trzeba dużo mówić. :)


Na koniec najciekawsze, czyli zawartość kosmetyczki (kupionej niedawno w Rossmanie, bo trudno mi było się oprzeć ;)). I tu Was rozczaruję, bo zawsze  są to tylko trzy rzeczy:

1. Lusterko. Nie chce mówić przecie, że jestem najpiękniejsza w świecie.
2. Bibułki matujące. Jeszcze  nie znalazłam idealnego pudru w kamieniu.
3.  Pomadka ochronna. Niekoniecznie moja ulubiona, ale jakaś musi zawsze być.

W zależności od dnia zawartość kosmetyczki może ulec zmianie. Dzięki bazie pod cienie już nie muszę nosić ze sobą cieni do powiek, ale może się zdarzyć podkład, korektor, błyszczyk lub szminka, albo jeszcze jakieś inne cudo, które może mi być akurat potrzebne.

Być może dziwicie się, że nie noszę żadnej szczotki ani grzebienia, ale moja fryzura (na szczęście) tego nie wymaga. :D

To tyle. Chętnie też poszperam w Waszych torebkach i kosmetyczkach. ;)

3 komentarze:

Cieszę się, że zamierzasz dodać swój komentarz. Odpowiem pod tym wpisem i na pewno odwiedzę Twój blog. Podobnie jeśli dodasz mnie do obserwowanych, możesz liczyć na rewanż. Nie pisz więc tylko tego, że mam fajny blog i że zapraszasz na swój.

A poza tym... czuj się jak u siebie na blogu! ;)