niedziela, 30 października 2011

Eyliner Eveline Celebrities – pierwsze wrażenia i prośba o pomoc ;)


 
Dołączam do akcji pod hasłem „uczymy się malowania kresek”. ;] Kupiłam wreszcie eyeliner, otworzyłam… I efekt moich prac nie powala, ale samo narzędzie jest całkiem przyjemne w obsłudze. :) Recenzja będzie później, jak go trochę potestuję, a dziś podzielę się z Wami pierwszymi wrażeniami i… tak, pokażę Wam efekt moich prób. ;] Tylko dla osób o mocnych nerwach!

Dziś postanowiłam otworzyć małe, estetyczne opakowanie z tym groźnym kosmetykiem, jakim jest eyeliner (nawet pani ekspedientka przyznała, że nie umie używać tego rodzaju kosmetyków ;)) i, przygotowana na najgorsze, przystąpiłam do pierwszej próby. Wstrząsnęłam (nie zmieszałam), odkręciłam, przyłożyłam pędzelek do oka…  Pierwsza kropka jakaś taka gruba wyszła…  ale pędzelek wcale nie jest taki miękki i kapryśny, jakiego się spodziewałam. Po kilku chwilach doszłam do tego, jak wydobyć cieńszą kreskę i coś tam sobie na oku nasmarowałam. Zdziwiła mnie stosunkowa łatwość aplikacji – obsługa tego „sprzętu” naprawdę nie jest taka trudna. :) A oto efekty (jak już wspomniałam, tylko dla osób o mocnych nerwach - bez makijażu widać moje wszystkie piegi).



Moje pierwsze zachwyty oczywiście nie znaczą, że wszystko poszło idealnie. Problem zaczął się wtedy, gdy chciałam zrobić taką samą kreskę na lewym oku. Nie jest to jednak kwestia niewygodnej aplikacji kosmetyku. Samo rysowanie da się zrobić, tylko nie umiem… zamknąć prawego oka i lewym okiem zobaczyć, jaką dokładnie kreskę namalowałam na tamtym. Więc trudno, żebym umiała ją potem powtórzyć. ;/ Wierzę jednak, że to kwestia wprawy i że da się to jakoś obejść. Następnym razem spróbuję zacząć malowanie od lewego oka. ;] A Wy macie na to jakieś patenty?

Jest jednak jedna rzecz, na którą zupełnie nie mam pomysłu. Może to śmieszne pytanie, ale i tak je zadam: co zrobić z tymi „prześwitami” między kreską a linią rzęs? Dodam, że do eyelinera operowałam jak najbliżej rzęs, które potem wytuszowałam tak blisko nasady, jak umiałam, a i tak mi wyszły te „prześwity”. Kiedyś, kiedy miałam jeszcze czarną kredkę (i też mi zostawały takie „prześwity”), próbowałam malować powiekę tu, gdzie zaczynają rosnąć rzęsy, malowałam też wewnętrzną stronę górnej powieki, i to niewiele dawało, za to trudno było zmyć kredkę z nasady rzęs. ;/

Macie dla mnie jakąś radę? Miałyście kiedyś podobne problemy? Pomóżcie biednej Siuzdakowej! ;)

czwartek, 27 października 2011

Pieniądze szczęścia nie dają…


…dopiero zakupy! :) Każda z nas o tym wie, ale zawsze miło jest przekonać się o tym na własnej skórze. ;)

Dzisiaj, na dowód prawdziwości stwierdzenia Marylin Monroe (tak, to ona wypowiedziała tę odwieczną prawdę ;)), pokażę Wam trzy rzeczy zakupione… dla owego babskiego szczęścia. ;)


Sprawcy całego zamieszania: korektor (mój ulubiony, będzie recenzja), tusz do rzęs (jeszcze nie testowany) i róż do policzków (uroczy! Wkrótce recenzja. :)).


Jak do tego doszło?

Czasami (na szczęście dość rzadko ;)) zdarza mi się, że zobaczę coś, zakocham się, cena tego czegoś jest niezwykle kusząca… Włącza mi się wtedy nagły babski instynkt posiadania… Próbuję ochłonąć, aktywuję na chwilę rozwagę i proszę męża o (naukę, pokutę i) rozgrzeszenie… po czym staję się szczęśliwą posiadaczką cudownych nowych rzeczy! Moja kobieca radość jest tak wielka, że moja męska połowa cieszy się razem ze mną. :D

„Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy.”

Czy Was też nachodzą takie „chwile pożądania”? ;) Jak sobie z nimi radzicie? ;) Może założymy grupę wsparcia…? Podzielcie się! :)

środa, 26 października 2011

Rozdanie u ArtLook4U :)




Po słodkie, różowe nagrody zgłaszamy się TUTAJ. :)

Rozdanie u Essali



Po nagrody klikamy TUTAJ :)

wtorek, 25 października 2011

Nowy, nowy, nowy… JOY! :D



Jak już wspominałam, JOY jest moją ulubioną babską gazetą, więc z przyjemnością prezentuję Wam nowy numer. :D A właściwie tylko to, co mi się w nim najbardziej spodobało:


Po pierwsze makijaże. Mój ulubiony dział. :D W tym numerze jest on naprawdę praktyczny, bo podpowiada, jakie kolory pasują do czterech różnych kolorów cery. Oczywiście trudno powiedzieć, że ten artykuł wyczerpuje temat, ale jest fajną ściągawką. :)


Po drugie zauważyłam małą zmianę w dziale z fryzurami. Redaktorzy dodali drobne porady praktyczne dotyczące układania włosów. :)


Po trzecie – Uroda Shop, czyli właściwie reklamy kosmetyków, ale jakoś lubię oglądać ten dział. :)


I po czwarte JOY zaskoczył mnie mini przewodnikiem po internetowych zakupach. Uważam, że to całkiem fajny dodatek. Może nie jest jakiś super odkrywczy, bo osoba doświadczona będzie wiele rzeczy wiedziała, ale ja na przykład nie wiedziałam wszystkiego. :)

A po piąte, pytanie do Was: jakie babskie gazety lubicie? :) Czytacie JOY’a, coś innego, czy może macie kilka ulubionych pism?

piątek, 21 października 2011

Co robi Siuzdakowa ze starymi gazetami?

Magazynuje? Cóż… pojemność szafek jej na to nie pozwala. ;) Ale Siuzdakowa mądra (?) głowa wpadła na lepszy pomysł (a właściwie odgapiła ten pomysł od swojej babci) – wycina najciekawsze artykuły, ilustracje i wszystko, co jej się spodoba, i wkleja do specjalnego zeszytu. Chcecie zobaczyć? Proszę bardzo! :)


To (prawie) najstarszy zeszyt. Pierwszy założyłam będąc jeszcze w podstawówce, ten mam od... gimnazjum i niedawno go skończyłam. Na początku mamy archaiczne już wycinki ze szkolnych kalendarzy „Filipinki”, w dalej gazety stare (po mamie) i nowe, ulotki, bilety, a nawet sposób rozrabiania nawozu do storczyka. :)



Staremu zeszytowi już dziękujemy, niżej jest jego następca. :) Jak go zobaczyłam, to już wiedziałam, że muszę go mieć! Bo ma taką samą okładkę jak jedna z książek mojej ulubionej autorki. Stwierdziłam, ze będzie idealny na babskie sprawy. :) Na razie można w nim podziwiać wycinki z ostatniego JOY’a i Flesza. :)



Na koniec pytanie do Czytelniczek: co robicie z przeczytanymi gazetami? Chowacie, wyrzucacie, czy może macie jeszcze ciekawsze pomysły? :)

środa, 19 października 2011

Krem na 5 :)

Dzisiaj pokażę Wam krem, który jest po prostu dobry. :) Może nie cudowny, ale… dobry. To krem do rąk firmy Nivea, widoczny na załączonym obrazku. :)

Opakowanie
Klasyczne, jak na krem do rąk przystało. Moje jest już trochę sfatygowane, bo krem się kończy. Napisy się lekko starły, tubka pogięła, ale to nie szkodzi. :) Dodatkowy plusik za wygodne zamknięcie, bo nie trzeba go podważać paznokciem.

Wygląd, konsystencja, wydajność
Krem jest po prostu biały (co widać ;]), dość gęsty i wydajny, bo nie trzeba go dużo nakładać, aby dobrze nasmarować dłonie. Krem posiada delikatny zapach, ale nie wiem, do czego go porównać. Szybko i dobrze się wchłania.

Działanie
Krem bardzo dobrze nawilża. Używam go tylko raz dziennie (na noc) i to wystarcza. Nie wiem, czy jakoś szczególnie wygładza, być może tak. Ogólnie jestem z niego zadowolona, bo rozwiązał problem moich przesuszających się dłoni. To taki krem na 5.  :)

wtorek, 18 października 2011

Wszystkie mają „Flesza”… mam i ja! :)


Pewnie już zdążyłyście zauważyć tę gazetę, ale i tak ją Wam pokażę. A przy okazji wypowiem swoje zdanie na jej temat, więc będziemy mogły podyskutować (byle nie za ostro ;)).


Okładka, proszę bardzo. Wszyscy ją znają, ale to nie szkodzi. :) Moja jest trochę zniszczona, bo podróżowała ze mną w autobusie komunikacji miejskiej. ;]


Tu widzimy jeden z wielu tekstów o modzie. Akurat ten artykulik, oceniający stylizacje gwiazd, w ogóle do mnie nie przemówił i nie wywołał we mnie dziewczyńskiego podniecenia.


A to artykuł, który chyba najmniej mi się podobał. Opowiada o problemach księżnej Kate, stawiając mniej-więcej na równi jej poronienie i to, że księżna maluje sobie kreskę pod okiem. A najbardziej rozbrajająca jest konkluzja, czyli przywołanie księżnej Diany i stwierdzenie, że historia lubi się powtarzać…


Co mi się spodobało we „Fleszu”? Właśnie „Lekcja stylu”. Fajna ściągawka z tego, jakie spodnie wybrać, jakie buty do nich założyć itp. Nie jestem miłośniczką ani tym bardziej znawczynią mody, więc te podpowiedzi mi się przydadzą.


W typowo babskiej gazecie nie mogło oczywiście zabraknąć tematów związanych z urodą. Pokazano na przykład jeden makijaż gwiazdy, opisano, jak sobie zrobić czerwone usta (szalenie odkrywcze :P), znalazł się też, jak widać, makijażowi przewodnik dla osób z trądzikiem (również niezbyt użyteczny, bo każdy wie, że po pierwsze to trzeba się myć i smarować kremem, ale przecież nie zawadzi przypomnieć :P).


Wreszcie muszę Wam pokazać coś, co pewnie i tak już widziałyście, ale bardzo mi się to spodobało, czyli… zapowiedź kwiatowego podkładu od Bourjois. :) Przyznam, że bardzo mnie kusi, ale przed zakupem raczej poczekam na pierwsze recenzje. ;]

Podsumowując ten krótki przegląd powiem, że do zakupu zachęciła mnie modowa ściągawka i cena. Na następny numer raczej się nie skuszę, bo życie gwiazd mnie nie fascynuje, zaś tematy modowe i (przede wszystkim!) urodowe są fajnie poruszane w moim ulubionym JOY’u. :)

poniedziałek, 17 października 2011

Makijażowy dwugłos damsko-męski (plus filmik gratis :P)

Ewka przegląda najnowszy katalog Avonu i co jakiś czas krzyczy: „wow!” – bo tyle jest fajnych nowości. Wreszcie po którymś z kolei „wow” Ewki mężczyzna pyta:
- Co tam zobaczyłaś?
- Dwukolorową kredkę do oczu! – Ewka jest zachwycona.
- (Śmiech.)
- ???
- Te Twoje odpustowe podniety… :D


Ale może chociaż Wy mnie zrozumiecie? Spójrzcie na te kredeczki, przecież są urocze! ;) Chciałabym, żeby fioletowa trafiła w moje łapki, brązowa też niczego sobie, tylko ten żółty ma jakiś dziwny… A Wam która się podoba? :)


P.S. Postanowiłam Wam jednak pokazać, jaka urocza jest moja nowa świeczka (pisałam o niej TUTAJ). :) 

niedziela, 16 października 2011

O internetowych oszustach ciąg dalszy


Jakiś czas temu pisałam (KLIK) o podróbkach kosmetyków Benefit dostępnych na Allegro. Dzisiaj wracam do tematu. Pokażę Wam podrobionego „Dandeliona” i bazę „POREfessional”, które jeszcze mam, bo za późno się zorientowałam, że nie są oryginalne.
 
Puder/róż ma nie wiadomo, jaki kolor (co widać na zdjęciach), dziwaczną, nieprzyjemną konsystencję i źle się nakłada. Najpierw go nie widać, aż w końcu nagle okazuje się, że jest go za dużo. Pędzelek jest też dosyć kiepski. Właściwie ten produkt nadaje się tylko do kosza.

 W normalnym świetle.

 Pod słońce.

A baza?




Niby da się jej używać, ma nawet przyjemny zapach i daje wrażenie (właśnie – wrażenie) rozświetlenia, wygładzenia, skóra jest przyjemniejsza w dotyku, ale widoczność porów zostaje taka, jaka była.

Wreszcie pozostaje sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego dajemy się nabrać?

Po pierwsze ze względu na opis aukcji. Zwykle nie ma tam napisane wprost, że towar jest oryginalny, ale za to przeczytamy, że jest nowy, fabrycznie zapakowany, pełnowymiarowy, zdarzają się też aukcje z opisem historii firmy Benefit, sprzedawca wymienia nagrody otrzymane przez dany produkt… Po prostu czytamy o oryginale, a kupujemy podróbkę.

Po drugie cena. Jest niska, co powinno nas zastanowić, ale czy zawsze tanie znaczy nieoryginalne? Wiemy,  że te kosmetyki za granicą są tańsze, więc ktoś może je uzyskiwać za mniejsze pieniądze i za mniejsze pieniądze je sprzedawać. Naiwne? Może trochę, ale zdarzyło mi się kupić podkład (ale nie Benefit) o 1/3 taniej niż w drogerii i jest naprawdę oryginalny.

Po trzecie… po prostu nie jesteśmy podejrzliwe. ;)

Jakieś porady? Oczywiście trzeba uważać na to, co się kupuje i od kogo, ale jeśli już nam się przydarzy wpadka na Allegro, zawsze warto kontaktować się ze sprzedającym i domagać się zwrotu pieniędzy.

Nowy tag: Tell me about yourself award :)


Zostałam otagowana przez Martusię i Sylwusię – dziękuję Wam! :)

Czas na 7 przypadkowych faktów o mnie:
1.       Kocham koty! *.*
2.      Chyba się uzależniam od komputera. ;)
3.      Czasem zdarza mi się samotnie wędrować po sklepach i mieć z tego przyjemność. :)
4.      Lubię włoską kuchnię…
5.      …i w ogóle Włochy! :)
6.      …Włochów też? Niekoniecznie. ;)
7.      Lubię robić to, co lubię i lubić to, co robię. :)

Teraz powinnam nominować 15 blogerek do udziału w zabawie, ale widzę, ze ten tag jest popularny i prawie każda z Was już go robiła. Dlatego pomyślałam, że będzie fajnie, jeśli zrobi go każda osoba, która ma na to ochotę. :)

Na koniec, dla porządku, przypominam zasady:
- napisz kto przyznał Ci nagrodę
- napisz 7 przypadkowych faktów o sobie
- nominuj 15 blogerek

Miłej zabawy! :)