"Mężczyźni są okropnie pokrzywdzeni. Nie mają tych drobnych radości, co my, tych wszystkich radosnych ciuszków, klipsów, naszyjników, kosmetyków, które z szarej twarzy robią brzoskwinię. My jesteśmy stokroć szczęśliwsze!" (M. Samozwaniec)
Na wszystkie zmartwienia świata Najlepsze jest Dziecko. Jego płacz obudzi zakurzone dobro Roztopi lodowe góry A maleńkie ręce Zaniosą Cię prosto do raju.
Wszystkim Czytelnikom życzę prawdziwego spotkania z tym Dzieckiem. Błogosławionych Świąt!
Kto zna mydło "Biały Jeleń" ten wie, że jest dobre na wszystko. Z mojego doświadczenia wynika, że jest na pewno dobre na trudne do wywabienia plamy, dobre do mycia delikatnych rzeczy, swego czasu sprawdzało się nawet do twarzy. Zawsze mam je w pogotowiu.
Ale co ma szare mydło do bloga kosmetycznego, nadchodzących świąt i pomocy innym? Dzisiaj chcę Wam pokazać udoskonalony egzemplarz "Białego Jelenia", wzbogacony o miód.
Pollena Ostrzeszów produkuje to mydełko specjalnie dla Fundacji Kapucyńskiej im. bł. Aniceta Koplińskiego, zajmującej się pomocą bezdomnym. Dochód ze sprzedaży mydełek jest przeznaczony na budowę Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy - miejsca, w którym osoby ubogie i bezdomne otrzymają wparcie materialne, duchowe i psychologiczne. W sklepiku (KLIK) można kupić także różańce i bransoletki wykonane przez podopiecznych fundacji.
Myślę, że warto, szczególnie przed świętami, troszeczkę pomyśleć o innych... a przy okazji może obdarować kogoś bliskiego wyjątkowym prezentem? Do 21 grudnia macie okazję kupić specjalny zestaw w promocyjnej cenie... dlatego jeszcze raz zapraszam na stronę sklepiku! :)
Kochane! Pamiętam, że obiecałam recenzję (i słowa dotrzymam), ale baterie w aparacie odmówiły mi posłuszeństwa, więc cały misterny plan... Udało mi się jednak zmusić "kotka", by pokazał, co ma w środku. ;)
Jeszcze raz rodzinka w komplecie.
Tak mieszkają laleczki.
Domek?
Nie... to ulotka zachwalająca innowacyjne kosmetyki marki Pupa.
Szliśmy przez jakieś łąki (...). Anemonów wiele na zboczach, dużo melonów. Na wodach, po wilgotnych rowach lilie wodne, blade, wybladłe, delikatne, białawe, w zupełnym zastoju i w gorącu przypiekającym, parującym. A Zosia wciąż się przytulała i zwierzała się. A pupa godziła w świat. (W. Gombrowicz, "Ferdydurke")
Pamiętacie, jak się podniecałam? (KLIK) "Jak dostanę Puposkę, to aż napiszę o tym na blogu" - fantazjowałam jeszcze kilka dni temu... I stało się! Mój kochany Małżonek podarował mi taki prezent. Tu krótka relacja* z otwierania paczki. :D
Jesteście ciekawi, co jest w środku? Potrzymam Was w niepewności do następnego wpisu. To będzie chyba pierwsza recenzja Puposki w polskiej blogosferze (szukałam wcześniej, ale nie znalazłam nic oprócz filmiku jednej Włoszki) - muszę najpierw to oblać... ;p
*Zdjęcia są kiepskiej jakości, bo z braku aparatu musiałam pstrykać komórką. * Przy okazji wyszło, jaki mam porządek na biurku... ;]